Beze Mnie nic uczynić nie możecie (J 15,5) To nie przesada. Tak właśnie jest. Bez Chrystusa nie możesz zaspokoić swoich dążeń. Bez Niego nie możesz na nic się zdecydować. Możesz jedynie nieprzerwanie szukać, możesz rozpoczynać swoje drogi, możesz błądzić, możesz rozpaczać, ale bez Niego niczego nie osiągniesz. Nie mówię, że bez Chrystusa nie możesz dużo pracować, zarabiać, doskonalić się w swojej pracy i osiągać znośną sytuację życiową. To wszystko możesz osiągnąć i może ci się wszystko udać. Ale to nie jest ta rzecz najważniejsza. To nie zdoła zaspokoić twoich najgłębszych i najgorętszych pragnień. Te wszystkie twoje drobne zadowolenia są dla ciebie tylko drabiną. Warte są tyle, ile się spodziewasz osiągnąć pełnego zadowolenia. Ale na szczycie drabiny czeka na ciebie gorzkie rozczarowanie. Nie znajdujesz tego, czego się spodziewałeś i dla czego opłaciło się wspinanie.
Wciąż powtarza się mit o Syzyfie. Jakże ten biedny skazaniec się namęczył! Udało mu się wtoczyć kamień na szczyt góry, ale ten mu się wymknął i po drugiej stronie góry stoczył się na dół. Czymże jest właściwie twoja wiedza bez wiary? Ciągłym i gorączkowym szukaniem. Następstwem nie jest wcale mądrość, ale niewiedza. Ustawiczne błędy i korekty, posuwanie się naprzód i cofanie na drodze.
A twoja filozofia? Jest zawsze platońską wizją cieni, które wynurzają się z głębi starożytnej jaskini. Bezcelowym biegiem, ślepą ulicą. Matematyka może ci powiedzieć, że dwa plus dwa jest cztery. Ale to nie uczyni cię szczęśliwym. To nie jest to, czego szukasz. Czy urodziłeś się może dla operacji rachunkowej albo dla doświadczenia chemicznego? Czyżby na tym polegała cała wartość twojego życia? Czy może podjąłeś życie z wszystkimi jego trudami, aby wyprodukować broń, która cię zniszczy w mgnieniu oka?
Czego dokonał świat bez Chrystusa? Zwiększył swoją potęgę, ale nie pomnożył swojej radości. Ilu ludzi jest dzisiaj smutniejszych niż wczoraj! Czymże są twoje przyjemności bez Chrystusa? Namiastkami, parodią radości, a nie prawdziwą radością. Nie udało ci się znaleźć w życiu piękna i przyjemności, jakie to życie daje. Może nie potrafisz już nawet uśmiechnąć się. Nauczono cię tylko narzekać i płakać. Aby człowiek światowy mógł się przez godzinę cieszyć, musi się narkotyzować. Chrześcijanin czerpie radość z modlitwy, człowiek światowy z kokainy.
Czymże jest twoja uczciwość, poprawność, twój honor bez Chrystusa? To tylko ułożona powierzchowność, która zakrywa tylko najgorsze pragnienia, czczą próżność i najhaniebniejsze zachcianki. Jest to zatem tylko świąteczne ubranie, nawyk, wymowa, pozowanie, chęć błyszczenia. Służy jedynie dla publiczności.
Prawdziwa uczciwość to wewnętrzna odnowa, szczerość wobec siebie; to zaś można osiągnąć, jedynie przez chrześcijańską skromność. Szacunek dla samego siebie można osiągnąć jedynie przez chrześcijańską czystość.
Czym jest współistnienie narodów bez Chrystusa. Jest to tylko szafowanie oszustwem i zdradą, jest to przygnębiający stan wzajemnej nieufności. Broń nie jest bowiem znakiem ludzkiej siły, ale lęku. Jaka straszna ironia! Szukasz pokoju a potrafisz tylko wojować.
Czym jest społeczeństwo bez Chrystusa? Walką o byt. Nieustannym porywaniem, bez miary, do końca, jak w dżungli: chleba, dachu nad głową, przyjemności, przewagi. Rodzić się, szukać, pracować, śmiać się i płakać, upijać się i ubolewać, kochać i nienawidzieć, cierpieć i walczyć. A potem umrzeć. Takie byłoby twoje życie bez Chrystusa. Mówi o tym historia.
Ks. Proboszcz Sławomir Strzyżykowski