Kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła (J 3,20). Kiedy się kryjesz? Wtedy, gdy wiesz, że popełniasz zło. Kiedy natomiast wiesz, że czynisz dobrze, wychodzisz na światło i nie wahasz się wystąpić publicznie.
Złodziej szuka nocy, oszust mroku, zabójca ciemności, rozpustnik szuka kryjówki. Obłudnik ukrywa się pod pozorami, przestępca pod anonimowością, spiskowiec spiskuje, cudzołożnik zamyka okiennice. Im wszystkim światło przeszkadza i peszy ich. Unikają światła podobnie jak niektóre zwierzęta żyjące w ciemnych norach.
Ciemność jest workiem, do którego można wszystko wrzucić. Światło jest sitem, w którym pozostaje tylko ziarno. Przy świetle można odróżnić błoto od pereł, złoto od piasku; w ciemności natomiast wszystko jest jednakowe. Przy świetle można dostrzec brud i można go usunąć. Przy świetle dostrzega się dół i można go ominąć. Przy świetle dostrzega się niebezpieczeństwo i można go uniknąć.
Kto wie, że jest brudny i nie chce, by go unikano, stara się pozostawać w cieniu. Kto żyje nieuczciwie lubi ciemność, a kto żyje w prawdzie lubi światło. Jeśli ktoś ukrywa zbyt wiele tajemnic znaczy to, że nie ma papierów w porządku. Ciemność jest sojusznikiem przestępców, światło sojusznikiem ludzi uczciwych W ciemności ludzie i przedmioty stają się nierealne, nieokreślone, bezbarwne, bezosobowe. Światło nadaje wszystkiemu kształt, barwę, osobowość. Każdego widzimy takim, jaki jest. Światło określa każdą postać, jest więc sędzią, który osądza i potępia.
Jeśli kochasz grzech, wówczas tracisz wiarę, gdyż wiara jako twój sędzia potępia cię. Tam, gdzie traci się wiarę, już wcześniej utraciło się moralność. Wiarę traci się na skutek występnego życia, a nie z powodu braku przekonania.
Jeśli chcesz żyć tak, jak ci wygodniej, wiara jest dla ciebie przeszkodą, a nie pomocą. Dlatego, w miarę jak rośnie twój egoizm i twoja hardość, zaczynasz stopniowo próbować odrzucać swoją wiarę. Będziesz ją traktował jak intruza w swojej pracy, w swoim zawodzie, w polityce, w ekonomii, w życiu społecznym, rodzinnym i małżeńskim. A to właśnie dlatego, że we wszystkim chcesz na pierwszym miejscu szukać własnego interesu, w stosunkach międzyludzkich własnego zadowolenia, a w logice własnej racji. Wszędzie chcesz się doszukiwać tylko swoich praw, wiara natomiast przypomina ci nieustannie twoje obowiązki.
Ponieważ te przestrogi i napomnienia są zwykle bardzo uciążliwe, więc uznasz za najlepsze lekarstwo spalenie i zburzenie wszelkich mostów pomiędzy sobą i wiarą. Najłatwiej ogłosić się wolnomyślicielem. To ładnie brzmi, ale znaczy właściwie tyle co: wolny grzesznik, wolny oszust, wolny intrygant, wolny bandyta, wolny kłamca… Dlatego stajesz się powoli sceptykiem, agnostykiem, materialistą, gdyż przy takich właśnie postawach zaciera się wszelki kontrast pomiędzy przekonaniem a postępowaniem. Wtedy będziesz z zadowoleniem myślał, że wreszcie możesz żyć spokojnie.
Tylko w pewnej mierze i do pewnego czasu będziesz zadowolony z takiego rozwiązania. Nie jesteś przecież kretem, ale człowiekiem. Bardzo szybko ciemność stanie się dla ciebie więzieniem, a życie bez wiary sprowadzi się do życia pod przymusem. Zaczyna cię dusić najokrutniejsza nostalgia. Naszą bowiem ojczyzną jest światło, a życie człowieka jest tylko marszem Ku Prawdzie.
Ks. Proboszcz Sławomir Strzyżykowski